Zofia Kurowska
Zofia Kurowska
Chyba nie ma w Słupsku w rodzinie chóralnej nikogo kto by nie kojarzył P. Zofii, i to bez znaczenia czy chodził do “1” i śpiewał u p. Gadowskiej, czy do “4” i śpiewał u p. Wioli, najbardziej jednak moje pokolenie wspomina pracę z p. Zofią w “5” i najlepszym chórem pod batutą kochanej Lilianny Zdolińskiej i chórem w ILO (dla porządku dodam, że KANTELE powstał po FANTAZJI). Ha! A śpiewać w dwóch najlepszych chórach w Polsce! To jest dopiero coś.
Do chóru w SP 5 trafiłam na początku lat 80. minionego wieku (jak to brzmi!), to właściwie był początek chóru, kiedy młodziutka p. Lila zapraszała na zajęcia chóralne p. Zofię, męczące godziny nauki wydobywania dźwięku, oddychania przeponą, pracy twarzy - i słynne “pyszczki świnki” to w wielu z nas zostało w pamięci. Wspólne wyjazdy na zimowiska do Bytowa, wspólne koncerty, ale przede wszystkim praca przygotowująca nas do kolejnych eliminacji w sławnym po dziś dzień konkursie chórów. Pani Zofia była osobą bardzo wymagającą, ale w pracę z nami wkładała całe serce, zarówno pomagając p. Zdolińskiej jak i później w chórze I LO, który powstał w 1987 r., a po pierwszym wyjeździe do Finlandii otrzymał nazwę „Kantele”. Chcąc nie chcąc miałam wybór - albo szkoła rolnicza (czego oczekiwała rodzina), albo ILO gdzie był chór! Wiadomo serce ważniejsze od rozumu. Śpiewać w chórze to jedno, ale drugie aby śpiewać w tym chórze musisz mieć dobre stopnie i przykładać się do nauki. Pani Zosia robiła wszystko, aby zmobilizować swoich podopiecznych do nauki, bo często było tak, że byliśmy zwolnieni z lekcji na próby, bo były wyjazdy. Ja osobiście w 1 klasie miałam pecha, bo trafili mi się nauczycieli - “siekiery” zatem - nie weźmiesz się za naukę wylecisz z chóru, nauka nie poszła, przyszła kara - 3 miesiące zawieszenia w chórze (ale za to przygoda z liceum trwała 5 lat a nie 4, co wyszło i mnie i szkole na dobre). Chyba jednak przemilczę czas matury i kanapki roznoszone przez c. Zosię i ks. Lucka … Kto pamięta, ten wie.
Tyle moich wspomnień, Wróćmy do biogramu.
W swojej pracy zawodowej przechodziła kolejno różne szczeble była nauczycielką w słupskich szkołach podstawowych i ponadpodstawowych, wizytatorem szkolnictwa artystycznego w Wydziale Kultury Urzędu Wojewódzkiego w Słupsku. Była również metodykiem wizytatorem zajęć pozalekcyjnych Kuratorium Oświaty i Wychowania w Słupsku, sekretarzem i kierownikiem biura słupskiego oddziału Polskiego Związku Chórów i Orkiestr.
Pani Zofia urodziła się 16 XI 1941 r., wyszła za Kazimierza Kurowskiego (postać także godna uwagi!), małżonkowie mieli dwoje dzieci - córkę i syna Andrzeja, który po śmierci Mamy przejął pałeczkę nad chórem wraz z Lilianną Zdolińską.
„Kantele” który stworzyła i z którym ponad 300 razy wystąpiła przed publicznością, koncertując w wielu miastach Polski oraz w Finlandii, Danii, Czechach, Słowacji, Austrii i we Włoszech istnieje do dziś. Chór pod jej dyrygenturą zdobył cztery „Złote Kamertony”, został dwukrotnie wyróżniony „Złotą Kluką” i zdobył „Miniaturę Złotego Żagla”. Za swoje dokonania w zakresie kultury i oświaty wielokrotnie odznaczana między innymi Medalem Edukacji Narodowej i Złotą Odznaką Honorową z Laurem PZCHiO, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem za Zasługi dla Miasta Słupska.
Zmarła 10 VI 1998 r., dla naszej wspólnoty chóralnej to był drugi bardzo smutny czas na słupskim cmentarzu, gdzie nie mogliśmy wydać z siebie głosu, który drżał a z oczu płynęły niczym niepohamowane łzy, (pierwszym był rok 1991, kiedy żegnaliśmy naszego chóralnego kolegę Maćka Smoczyka).
Pani Zofia od 28 października 2017 roku, po decyzji Rady Miejskiej w Słupsku jest patronką ronda u zbiegu ulic Rejtana i 3 Maja.